Komentarze: 2
Zostałem zdruzgotany, porozbijany na małe kawałeczki. Po tej rozmowie potrzebuję kilku chwil na zespolenie mojego wnętrza, na poukładanie w odpowiednich miejscach wszystkich celów, chęci, na poskładanie w jedną całość mojej hierarchii wartości. Odbudowanie tego, co składa się na MNIE. Co stanowi mój obraz postrzegany przez innych..
Raniące mnie słowa zostały wymierzone w taki sposób, że uderzyły we wszystkie wrażliwe punkty we mnie. Wysnuta w w efekcie wizja, rodzaj puenty była dla mnie straszna.
Okazało się bowiem, że moje życie praktycznie jest bez sensu, ponieważ i tak nie mam najmniejszych szans na osiągnięcie czegokolwiek. Winę za to ponosi komputer, ponieważ "bez przerwy siedzę przed gadu-gadu", snowboard, ponieważ heeh "koliduje mi z kursem rysunku", oraz UWAGA!!- "moje włosy", ponieważ "są za długie i wyglądam z nimi zupełnie beznadziejnie, całkiem jak jakiś żul albo kloszard". Do tego nie można zapomnieć o moich "obrzydliwych gaciach" i muzyce "biedoty portorykańskiej zatrudnianej w portach", której słucham.
Po wysłuchaniu tego texktu zaczynam się zastanawiać, dlaczego taki dewiat jak ja jest jeszcze na wolności!! :>
Mimo wszystko :/ jest mi ciężko..Tym bardziej, że "rodzice mają zawsze rację". Wtakich chwilach najbardziej potrzebuję wsparcia kogoś bliskiego..
Jednak niestety nie mam kogoś takiego...:(